Wszystko jakoś zbyt
szybko się zmienia, priorytety, plany, nadzieje i marzenia. Jedno było
niezmienne. Nawet brak czasu, zabieganie i mnóstwo obowiązków nie było w stanie
zmienić tego jednego marzenia... marzenia o Nim, o tym szczególnym, wyjątkowym
Mężczyźnie, który ogromnie napawał ją NADZIEJĄ. Marzenia marzeniami, ale
rzeczywistość rzeczywistością, ostatnio nawet bardzo szarą rzeczywistością.
Było jej bardzo ciężko, kiedy spędzała samotne wieczory, kiedy samotnie
spacerowała po parku, albo robiła zakupy. Bardzo dawno słyszała jakiekolwiek
miłe słowo, ale teraz uświadomiła sobie, że tak być nie może. Musi wziąć się w
garść, podnieść głowę, spojrzeć w Niebo i zaufać, tak naprawdę zaufać.
Zacisnęła mocno zęby i obiecała sobie, że wraz z topniejącym śniegiem zniknie
również jej poirytowanie i zniechęcenie. Konkretnie określiła, czego potrzeba jej
do szczęścia, wzięła najładniejszą papeterię jaką tylko miała w domu i napisała
najdłuższy, jak dotąd, list w swoim życiu. List do Niego... Zwinęła go w
rulonik, włożyła w maleńką buteleczkę i wyszła z domu. Poszła w miejsce, gdzie
jako małe dziecko spędzała każdą wolną chwilę, zamknęła szczelnie buteleczkę, przymknęła oczy i wzięła bardzo głęboki wdech. Stanowczym ruchem ręki wrzuciła
buteleczkę do rzeki i obiecała sobie, że od tego momentu przestanie żyć
przeszłością, nie będzie już rozdrapywać starych ran, lecz pozwoli, aby przyszłe
wydarzenia, pomogły je wyleczyć. Uśmiechnęła się pod nosem i stwierdziła, że
chce być małym promyczkiem Nadziei dla ludzi, których będzie spotykać na swojej
drodze.
no i jesteś promyczkiem i za to dziękuję :)
OdpowiedzUsuń