Stała przy oknie i
patrzyła na puszyste płatki śniegu, które spadały z nieba. W tym momencie jej
myśli były przy Nim. Nie widziała go już od dłuższego czasu, bo wyjechał na
swój ukochany kierunek studiów. Kolejny semestr rozłąki nie sprawiał jej
radości, ale kochała go i dlatego zależało jej na jego szczęściu. Objęła się
ramionami i zamknęła oczy, wspominając ich ostatnie spotkanie. Uświadomiła
sobie, że ostatni raz widzieli się trzy miesiące temu. I właśnie ta myśl
sprawiła, że coś zakuło ją w sercu. Ale była dzielna. Za chwilę będą Święta i
znowu się zobaczą. Związek na odległość był dla niej ogromną męczarnią, bo
bardzo chciała mieć go przy sobie. Na początku myślała, że przyzwyczai się do
tej całej sytuacji, no ale niestety, ciężko przyzwyczaić się do tęsknoty.
Bardzo chciała, żeby ją teraz objął i uśmiechnął się do niej w tylko sobie
właściwy sposób. Nagle zdrętwiała i dreszcz przeszył jej ciało, bo poczuła na
swoim karku jakieś wilgotne wargi i silne ramiona, które zaczęły ją obejmować.
Minęły ułamki sekund, a jej ciało się rozluźniło i natychmiast odwzajemniło uścisk.
A w jej uszach zabrzmiał najdelikatniejszy i najczulszy głos, jaki do tej pory
poznała: „Cześć Skarbie. Nie wiem jak Ty, ale ja już tak dłużej nie mogę! Nie
potrafię znieść tej cholernej tęsknoty”.
Hmm... chyba mam deja vu ;)
OdpowiedzUsuń