Stała
w parku nad stawem. Urywała kawałki bułki i formowała małe kuleczki, którymi
potem próbowała karmić kaczki. Pomalutku zaczynała wpadać w rutynę i kuleczki
formowały się mechanicznie. To jej nie przeszkadzało, a można powiedzieć, było
nawet na rękę, bo mogła spokojnie pomyśleć.
Nie mogła zapomnieć ich ostatniego spotkania sprzed dwóch tygodni. No
właśnie ostatniego. To ją najbardziej bolało, bo stał się najważniejszą osobą w
jej życiu, a kiedy odszedł, zostawił po sobie ogromną pustkę w sercu. Od tamtej
pory zadręczają ją pytania i powątpiewania typu: „co by było gdyby...”, np.
inaczej się zachowała albo powiedziała coś innego. Miała już dość tego dziwnego
natłoku myśli i gonitwy pragnień, które co sekunda dawały o sobie znać.
Zamknęła na chwilkę oczy i udało się jej otworzyć drzwi z napisem „marzenia” w
jej sercu. Bardzo chciałaby, żeby teraz zmaterializował się obok niej, oderwał
sobie kawałek bułki i zaczął niezdarnie karmić ptaki, które leniwie pływały po
stawie. Żeby skradł jej pocałunek na „dzień dobry” i powiedział, że bardzo
tęsknił. Pomyślała sobie, że w tym momencie nie przeszkadzałby jej nawet jego
zarost, którego nie chciało mu się golić co rano. Bardzo chciałaby poczuć
jeszcze raz woń jego wody toaletowej, która po przejściu przez nos, delikatnie
rozbudziłaby owady mieszkające w jej żołądku. Chciałaby spojrzeć w te
niesamowicie niebieskie oczy, które sprawiały, że kąciki jej ust unosiły się
mimowolnie w szczerym uśmiechu. Wyobraziła sobie jego ciepłe dłonie, które
ogrzałyby jej zmarznięte palce i cudowne ramiona, które by ją objęły. Oddając
się wspomnienio-marzeniom usłyszała jego nieziemsko miękką barwę głosu, która
odbiła się echem nie tylko w głowie, ale i w sercu zrywając do galopu wszystkie
myśli. Ku jej ogromnemu zaskoczeniu z zamyślenia wyrwała ją jakaś nieogolona
broda, która próbując niezdarnie złożyć pocałunek na jej karku, sprawiła
również, że jej ciało starannie obiegła gęsia skórka. Ułamek sekundy później
poczuła czyjś oddech przy swoim uchu i usłyszała słowa, które wdarły się bez pytania
do jej serca: „Nie jestem w stanie
dłużej żyć w ten sposób. Strasznie mi Ciebie brakuje, a każdy dzień jest jakiś
dziwny bez Twojego zapachu, dotyku i uśmiechu. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca
mając na uwadze, że nie odpiszesz na mojego smsa, a żadne zdjęcie nie oddaje
Twojego prawdziwego spojrzenia. Nawet sobie nie wyobrażasz jak mi Ciebie
brakowało”. Nim się spostrzegła, bułka, z której formowała kulki dla kaczek,
leżała w trawie, a ona stała wtulona w Jego ramiona. W ramiona, które tak
bardzo kochała i których teraz tak bardzo pragnęła. Jego zapach sprawił, że
zapomniała o całym świecie i niczego więcej nie potrzebowała do szczęścia.
Ostatkiem sił i trzeźwości umysłu skierowała wprost do jego ucha ochrypłe
słowa: „Kocham Cię”.
Bułkę już mam, jeszcze tylko staw i kaczki trzeba zdybać. Może się jakiś zbłąkany Romeo nawinie^^ preferuję jednak, aby się uprzednio ogolił, nie lubię gdy mnie ktoś drapie... :p
OdpowiedzUsuńOchhh... achhh... robi się niebagatelnie emocjnalnie. Ciekawam co dalej ;)