niedziela, 6 stycznia 2013

o Tobie


Stała w parku nad stawem. Urywała kawałki bułki i formowała małe kuleczki, którymi potem próbowała karmić kaczki. Pomalutku zaczynała wpadać w rutynę i kuleczki formowały się mechanicznie. To jej nie przeszkadzało, a można powiedzieć, było nawet na rękę, bo mogła spokojnie pomyśleć.  Nie mogła zapomnieć ich ostatniego spotkania sprzed dwóch tygodni. No właśnie ostatniego. To ją najbardziej bolało, bo stał się najważniejszą osobą w jej życiu, a kiedy odszedł, zostawił po sobie ogromną pustkę w sercu. Od tamtej pory zadręczają ją pytania i powątpiewania typu: „co by było gdyby...”, np. inaczej się zachowała albo powiedziała coś innego. Miała już dość tego dziwnego natłoku myśli i gonitwy pragnień, które co sekunda dawały o sobie znać. Zamknęła na chwilkę oczy i udało się jej otworzyć drzwi z napisem „marzenia” w jej sercu. Bardzo chciałaby, żeby teraz zmaterializował się obok niej, oderwał sobie kawałek bułki i zaczął niezdarnie karmić ptaki, które leniwie pływały po stawie. Żeby skradł jej pocałunek na „dzień dobry” i powiedział, że bardzo tęsknił. Pomyślała sobie, że w tym momencie nie przeszkadzałby jej nawet jego zarost, którego nie chciało mu się golić co rano. Bardzo chciałaby poczuć jeszcze raz woń jego wody toaletowej, która po przejściu przez nos, delikatnie rozbudziłaby owady mieszkające w jej żołądku. Chciałaby spojrzeć w te niesamowicie niebieskie oczy, które sprawiały, że kąciki jej ust unosiły się mimowolnie w szczerym uśmiechu. Wyobraziła sobie jego ciepłe dłonie, które ogrzałyby jej zmarznięte palce i cudowne ramiona, które by ją objęły. Oddając się wspomnienio-marzeniom usłyszała jego nieziemsko miękką barwę głosu, która odbiła się echem nie tylko w głowie, ale i w sercu zrywając do galopu wszystkie myśli. Ku jej ogromnemu zaskoczeniu z zamyślenia wyrwała ją jakaś nieogolona broda, która próbując niezdarnie złożyć pocałunek na jej karku, sprawiła również, że jej ciało starannie obiegła gęsia skórka. Ułamek sekundy później poczuła czyjś oddech przy swoim uchu i usłyszała słowa, które wdarły się bez pytania do jej serca:  „Nie jestem w stanie dłużej żyć w ten sposób. Strasznie mi Ciebie brakuje, a każdy dzień jest jakiś dziwny bez Twojego zapachu, dotyku i uśmiechu. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca mając na uwadze, że nie odpiszesz na mojego smsa, a żadne zdjęcie nie oddaje Twojego prawdziwego spojrzenia. Nawet sobie nie wyobrażasz jak mi Ciebie brakowało”. Nim się spostrzegła, bułka, z której formowała kulki dla kaczek, leżała w trawie, a ona stała wtulona w Jego ramiona. W ramiona, które tak bardzo kochała i których teraz tak bardzo pragnęła. Jego zapach sprawił, że zapomniała o całym świecie i niczego więcej nie potrzebowała do szczęścia. Ostatkiem sił i trzeźwości umysłu skierowała wprost do jego ucha ochrypłe słowa: „Kocham Cię”.

1 komentarz:

  1. Bułkę już mam, jeszcze tylko staw i kaczki trzeba zdybać. Może się jakiś zbłąkany Romeo nawinie^^ preferuję jednak, aby się uprzednio ogolił, nie lubię gdy mnie ktoś drapie... :p

    Ochhh... achhh... robi się niebagatelnie emocjnalnie. Ciekawam co dalej ;)

    OdpowiedzUsuń