środa, 14 października 2015

do Ciebie XXXV

Kochany mój,

co to znaczy być szczęśliwym? Co kryje się za tym, że ktoś czuje się szczęśliwy? Czym jest to „szczęście”, którego wszyscy tak pragną? Gdzie go szukać? Jak wygląda? Czy aby na pewno „nie ma względu na osoby”? Jeśli znasz odpowiedź na którekolwiek pytanie, to bardzo Cię proszę, daj mi znać.

Jakiś czas temu miałam do wykonania bardzo trudne zadanie – miałam porozmawiać z moimi podopiecznymi o ich planach na przyszłość. Stety, albo niestety, na podstawie ich marzeń. W skrócie – gdzie będą, co będą robić za 20 lat. Żeby nie być gołosłowną, sama musiałam odpowiedzieć sobie na te pytania i spojrzeć oczyma marzeń w przyszłość. I co zobaczyłam? Jak myślisz? Zobaczyłam piękny dom. Piękny dlaczego? Bo przepełniony miłością, odpowiedzialnością i zaufaniem. Z każdej szuflady uśmiechało się do mnie poczucie bezpieczeństwa, a każde okno spoglądało na mnie z czułością, szepcząc: „witaj w Domu”. Poczułam się tak bardzo u siebie, tak bardzo w swoim świecie, wypełnionym kwiatami, zdjęciami i zapachem świeżo zaparzonej kawy. Czułam się również tak, jakby moja wymarzona praca stała się radosną i kreatywną rzeczywistością, która sprawia przyjemność, a nie przyprawia o rozstrój żołądka i bezsenność. Również Twoja obecność stała się piękną rzeczywistością. Twoje motywujące spojrzenie dodawało sił, a barwa głosu przyprawiała o miękkość kolan. Przez chwilę poczułam się bardzo, bardzo spokojna. Spokojna o dzisiaj, spokojna o jutro, spokojna o resztę dni. Poczułam się dopełniona Twoją stanowczością, odwagą i Męskością, która sprawiała, że czułam się tak bardzo bezpieczna. Twoje gesty, słowa, zachowanie sprawiały, że czułam się Piękna, nie tylko zewnętrznie, ale przede wszystkim wewnętrznie. W Twojej obecności czułam, że jestem we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Że razem z Tobą moje marzenia mogą stać się rzeczywistością.

I właśnie w tym czasie usłyszałam… „proszę Pani, ja tak bardzo chciałabym być w życiu szczęśliwa. Chciałabym, żeby moja obecność sprawiała innym radość, żeby uśmiechali się na mój widok i czerpali razem ze mną ze Źródła prawdziwej radości. Chciałabym, żeby patrząc na mnie, widzieli moje możliwości, a nie ograniczenia. Tak bardzo chciałabym w siebie uwierzyć…

Kochany, dopiero teraz, po pewnym czasie od tamtej sytuacji dostrzegam zbawienną moc dawania czegoś z siebie, dzielenia się tym, co ma się wewnątrz. Ale boję się, bardzo się boję, że kiedyś rozdam wszystko, totalnie wszystko, co mam, bez uzupełniania zapasów. Bo ile człowiek jest w stanie ofiarować z siebie, kiedy nie ma nikogo, od kogo może zaczerpnąć? Kiedy nie ma przy sobie kogoś, z kim mógłby spędzać smutne i ponure wieczory? Kiedy nie ma z kim podzielić się swoimi sukcesami, radościami, planami i marzeniami?

Ze smutkiem muszę stwierdzić, że niestety niewiele. Nie da się długo wspierać innych, nie mając samemu wsparcia i pocieszenia. Niemożliwe jest, żeby Kobieta i jej Kobiecość rozwijały się bez odbicia w Męskości, bez wsparcia i pociechy Mężczyzny, który swoją szlachetnością umacnia jej delikatność.

Kochany, w tym momencie proszę Cię o takie właśnie wsparcie, takie pocieszenie, które doda mi sił, aby z uśmiechem wkraczać w każdy kolejny dzień, żeby mieć siłę do stawiania czoła przeciwnościom i trudom każdego dnia. Proszę. Proszę… bardzo proszę…

Bądź dzielny i szlachetny. I nie bój się mówić o swoich marzeniach, bo od tego już tylko krok do ich spełnienia. Bądź. Tutaj, teraz, rzeczywiście i namacalnie.


Czekam,  
Twoja – Ona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz