poniedziałek, 3 czerwca 2013

do Ciebie XXIV



Kochany mój,

pół litra rosołu, cztery nowe teksty, jeden projekt, kilkadziesiąt obrobionych zdjęć, kilka nowych, siwych włosów, przekrwione oczy, męcząca alergia i garść marzeń to bilans moich ostatnich dni. Nie mogłam do Ciebie napisać, bo moja doba chyba skurczyła się o kilka godzin. Czasami tak sobie myślę, co by było, gdyby w moich żyłach płynęła kawa z witaminą C... może wtedy miałabym siłę na te wszystkie zadania, które są za mną i na te, które są jeszcze przede mną. Moje dzisiejsze przemoczone buty, uświadomiły mi, że nie ma sensu biec takim tempem, z jakim ostatnio pokonuję dni. Bo albo zbraknie mi tchu, albo przeoczę coś bardzo istotnego... coś, albo Kogoś. Dobra, koniec mojego narzekania. Słońce świeci, ptaszki śpiewają. Trzeba się cieszyć tym, co mamy w chwili obecnej, nawet najmniejszymi rzeczami i sukcesami - inaczej można zwariować, a to jest równia pochyła.

Pozdrawiam Cię ciepło, marząc o chwilach wytchnienia spędzonych z Tobą.
Przycupnij kiedyś na brzegu fontanny w parku i nachyl się nad taflą wody - zobaczysz mój uśmiech ;)

Bądź zdrów!
Twoja - Ona.

3 komentarze:

  1. gotowałaś rosołek?^^ na kuraku, żeberku czy kostce pospolitej? never mind - i tak nie lubię:P

    a siwizny nie widać, kawa z mlekiem maskuje je znakomicie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na najprawdziwszym ptaszysku :p oj zaczyna być widać, zaczyna :p

      Usuń
  2. nie lataj tak, bo odfruniesz. możesz, ale lepiej z miłości niż zapracowania :))

    OdpowiedzUsuń