Był jej Idolem.
Uwielbiała Go, czuła się przy Nim bezpieczna, jak przy nikim innym. Chłonęła
każde Jego słowo i starannie przechowywała w swoim sercu. Ufała Mu, powierzając
Jego kochającemu Sercu każdy swój sekret i pragnienie. Kiedy z Nim rozmawiała,
jej serce przepełniało się pokojem, radością i siłą, a przez całe ciało
przepływał dreszcz gorąca. Jego kochające spojrzenie sprawiało, że czuła się
kimś wyjątkowym, kimś akceptowanym, kimś szczególnym, kimś ukochanym. Przy
każdej czynności jaką wykonywała myślała o Nim, pielęgnując w swojej duszy Jego
obraz. Czuła się przy Nim szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa i spełniona, spokojna
o jutro, ponieważ niczego jej nie brakowało. Miała wszystko… miała wszystko w
Nim i dzięki Niemu.
A On kochał ją prawdziwą
Miłością, bezwarunkową, silną, czułą i przeogromnie troskliwą. Patrzył na nią,
jak na ukochaną, jak na Swoją oblubienicę. Szanował jej wolność, cenił jej
szczerość i zaufanie. Był jej wierny, jak nikt inny na wiecie. Był przekonany o
Swojej Miłości względem niej, nawet do tego stopnia, że był w stanie oddać za
nią życie.
Przyszedł taki moment,
kiedy zabrakło Go fizycznie. Czuła się zrozpaczona, przerażona i bardzo
samotna. Podnosząc oczy ku Niebu, czuła, jakby Ktoś szeptał słowa prosto do jej
serca. Słowa gorące, pełne Miłości, szacunku i tęsknoty. Wiedziała, że nie
zostawił jej sierotą, czuła, że zawsze przy niej będzie, że zawsze może
poprosić Go o radę. Wiedziała, że nie tylko do końca swoich ziemskich dni
będzie Jego ukochaną, jego piękną oblubienicą strojną w klejnoty, była
przekonana, że nawet później to uczucie nie osłabnie ani odrobinkę. Wiedziała,
że Jego Miłość jest miłością do końca, szczerą, prawdziwą, gorącą i wierną. Nie
tylko tu, na Ziemi…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz