środa, 26 czerwca 2013

do Ciebie XXV



Kochany mój,

nie wiem, jak to się stało, że spotkało mnie największe Szczęście na świecie! :)

Tyle czekania, tyle łez i demotywującej frustracji, że mogłabym obdzielić tym cztery, dość duże, klasy licealne. Spotkało mnie tyle zawodów i rozczarowań, że moja nadzieja na cokolwiek straciła swoją zieloną barwę. Widok czterech pustych ścian po powrocie do domu, wcale nie napawał mnie optymizmem. A tutaj nagle co? Chyba stał się cud, bo w końcu mogę powiedzieć, że „ładnie dziś wyglądasz i tak cudnie się do mnie uśmiechasz”.
Bardzo Cię proszę, niech Twoje oczy dalej uśmiechają się tak, jak teraz. Osłaniaj mnie swoim ramieniem, dodając odwagi. Tak... to dzięki Tobie przestaję bać się o jutro, bo wiem, że Ty będziesz jego najwspanialszym i tak długo wyczekiwanym Gościem.

Pozdrawiam Cię, dziękując Ci za Twoją stanowczość i ton głosu, który pomalutku roztapia to, co przez tak długi czas zdążyło już stwardnieć.

Z Nadzieją,
Twoja - Ona.

2 komentarze: