poniedziałek, 10 listopada 2014

do Ciebie XXXII


Kochany mój,
  
chcę Ci dzisiaj napisać o…

deszczu… listopadowym deszczu. Niby zwykłe krople spadające z nieba, a jednak mające dziwną, uspokajającą moc. Tak, bardzo potrzebowałam takiego uspokojenia. Nieważne, że zmokłam okrutnie, ale doświadczyłam błogiego ukojenia i tego śmiesznego łaskotania w żołądku, które towarzyszyło mi za dawnych, dziecięcych lat, w których skakałam po kałużach w największy deszcz. Oczywiście bez kaloszy ;)

Zauważyłam też, że ostatnio spotykam osoby, które mają problem z zaufaniem i… miłością. Tak, tak, miłością. A raczej z tym, że nie są kochane i usilnie dążą do tego, aby być przez kogoś kochanymi. Zaczęłam się nad tym troszkę zastanawiać i doszłam do wniosku, że problem tkwi chyba w postrzeganiu miłości, czym ona tak naprawdę jest. I wydaje mi się również, żeby być przez kogoś kochanym, najpierw sami musimy nauczyć się kochać, a raczej najpierw być dla kogoś, być z kimś, a potem kochać. Oczywiście, żeby kogoś pokochać, najpierw trzeba doświadczyć miłości – zgadzam się z tym w przysłowiowych stu procentach, a nawet dwustu. Ale przecież na brak Miłości nie możemy narzekać. Przecież jest Ktoś, Kto kocha nas całym Swoim przeogromnym Sercem, Sercem skłonnym do największych poświęceń. Trzeba tylko to dostrzec i od Niego się uczyć. Tylko tyle i aż tyle.

Dziękuję Ci za wszystko. Za to, że jesteś, że się uśmiechasz, że też czekasz na ten najpiękniejszy moment w naszym życiu. Proszę Cię również, pielęgnuj w sobie Miłość, podlewaj Ją niczym najdorodniejszy winny krzew, który przyozdabia zadbany ogród.


Ściskam Cię czule,
Twoja – Ona


2 komentarze:

  1. Jakoś przeoczyłam wcześniej.Ważny temat. Ważny. U mnie na czasie. Chyba też nie potrafię, hah ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest bardzo trudne. Stety albo niestety... Ale tylko trudności hartują charakter ;) Dlatego życzę powodzenia! :D

      Usuń